Na pozór starcie Dawida (Alaves) z Goliatem (Liverpool). W praktyce zaś – najefektowniejszy finał Pucharu UEFA, jaki kiedykolwiek przydarzył się tej imprezie.
Dzielni Hiszpanie, którzy zdążyli przegrywać
tu i 0:2, i 1:3, i 3:4 nie poddwali się naporowi Gerrarda, Owena,
Heskeya, McAllistera i spółki, a zdobyta głową w 88 minucie
bramka Jordiego Cruyffa (geny zobowiązują) doprowadziła do remisu
4:4 w regulaminowym czasie gry.
Dogrywka okazała się bardzo zacięta
– dosłownie, bo czerwone kartki otrzymali Mocelin i Karmona z
Alaves – i okraszona zwrotem akcji, którego chyba nikt się nie
spodziewał. Wszystko zakończyło się bowiem tuż przed karnymi, w
117 minucie, po... pechowej samobójczej bramce, jaką zaserwował
kolegom z zespołu Delfi Geli. Pewnie gryzie go to do dzisiaj,
zresztą, kogo by nie gryzło?
Gole:
Liverpool: Babbel 4', Gerrard 16', McAllister (k) 41', Fowler 73', Geli (sam.) 117'
Alaves: Moreno 48', 51', Alonso 27', Cruijff 88'
* Tekst jest częścią cyklu 30 meczów kultowych dla dzisiejszych trzydziestolatków.