wtorek, 24 kwietnia 2018

3) Historyczne mecze #1: Francja - Brazylia 3:0, 1998, finał mistrzostw świata




Nie wiem, jak wy, ja miałem wtedy 8 lat i był to mój pierwszy świadomie oglądany finał dużej piłkarskiej imprezy, łączony w ramach dziecięcego multitaskingu z grą w... Star Wars: Rogue Squadron.

Z jednej strony naszpikowana gwiazdami Brazylia, z Rivaldo, Bebeto, Dungą, Roberto Carlosem, Cafu czy niespełna 22-letnim Ronaldo na czele, z drugiej rozpoczynająca – jak się okazało – swój marsz ku wielkości Francja Zidane'a.

A, no i z trzeciej naparzanie z powietrza do siejących grozę metalowych monstrów na wysłużonym pececie. Ulubiony piłkarz Krzysztofa Ziemca popisał się dwiema bramkami, rozsądnie posługując się głową nie tylko przy rzutach rożnych, ale i podczas dyrygowania grą drużyny trójkolorowych. W efekcie, mimo obecności w składzie dwóch koni trojańskich, bo przeszkadzać próbował i Guivarc'h, z wybitnie rozregulowanym celownikiem, i Desailly, który zarobił czerwoną kartkę w 68 minucie, w finale najważniejszej piłkarskiej imprezy czterolecia Francja wgniotła faworyzowanych Canarinhos w ziemię. W Paryżu. Na Stade de France. Przy 80 tysiącach widzów. W lepszym miejscu i czasie już chyba się nie dało.

Gole: Zinedine Zidane 27', 45', Emmanuel Petit 90'

* Tekst jest częścią cyklu 30 kultowych meczów dla dzisiejszych trzydziestolatków.